Choć na Śląsku nie obchodzi się imienin ino geburstag to dziś z rodzicami wybieramy się do Nikiszowca z okazji odpustu w kościele św Anny.
Nikiszowiec to stuletnia dzielnica Katowic, która powstała jako osiedle górnicze dla górników pracujących w kopalni Giesche. Jej historia tak jak historia całego Górnego Śląska jest trudna i niejednoznaczna, jak każdego miejsca istniejącego na pograniczu kultur - śląskiej, polskiej i niemieckiej.
No ale ja się na historii jeszcze nie znam i dla mnie była to kolejna okazja do fajnego spaceru. Kolorytu dodawał fakt, że odbywał się tu odpust, także ludzi było co niemiara, muzyka rozbrzmiewała po całym osiedlu no i dookoła pełno było stoisk i budek z jedzeniem, pamiątkami i książkami. We wnętrzu kościoła można było zapoznać się nie tylko z historią parafii ale także z historią całego Nikiszowca. Przed kościołem natomiast serwowano tradycyjny ślunski o'biod czyli rosół a na drugie danie roladę, kluski i modro kapusta. Można było także spróbować tradycyjnego ślunskiego kołocza. Oczywiście to wszystko nie dla mnie, ja tylko mogłam podziwiać wszystko z wózka.
Poza tym spacer po osiedlu to możliwość zobaczenia 9 zabytkowych bloków osiedla, dzięki którym całe Osiedle Nikiszowiec znajduje się obecnie na Szlaku Zabytków Techniki województwa śląskiego. Budynki te są ze sobą połączone a w samym centrum mieści się główny plac przy którym stoi kościół św Anny.
Nikiszowiec znany jest także z działającej tu Grupy Janowskiej, założonej w latach 30-tych XX wieku, grupy artystów, którzy malowali i malują sceny z życia na Śląsku. Nieopodal mieści się także lodowisko Jantor gdzie swoje mecze rozgrywa zasłużony dla polskiego hokeja klub Naprzód Janów.
Miejsce to naprawdę warto odwiedzić, bo przeczy on stereotypowym stwierdzeniom, że Śląsk jest nieciekawy i nie ma tu nic wartego zobaczenia. Zresztą ja to wiem, no bo przecież tutaj mieszkam.