Dziś z rodzicami wybrałam się do Miejskiego Ogrodu Botanicznego w Zabrzu aby po raz kolejny zadać kłam tezie, że na Śląsku nie ma zieleni.
Jakoś myślałam, że z naszego domu, przeważnie jedzie się do Gliwic przez Zabrze, no ale dziś rodzice pokazali mi, że można także na odwrót tzn. do Zabrza przez Gliwice. Śmieszni są Ci moi rodzice!!
W każdym razie Ogród Botaniczny w Zabrzu ma wszystko to co chciałby zobaczyć miłośnik wszelkiej roślinności. Są to drzewa, krzewy, trawy i kwiaty. Wszędzie kolorowo od żółci przez czerwień po fiolet i róż. Większość roślin jest opisana, także nawet ktoś taki jak mój tata nie mający zielonego pojęcia o botanice może się czegoś dowiedzieć. Są tutaj także dwa stawy pełne kaczek. Jak ktoś się zmęczy podziwianiem roślin można odpocząć na jednej z wielu ławek czy to w cieniu czy w słońcu. Na miejscu są także dwie szklarnie dla tych roślin co muszą mieć ciepło. Tutaj mamy trochę egzotyki, a jedna szklarnia jest pełna kaktusów. Żeby było śmieszniej na zewnątrz też jest coś w rodzaju małego "lasku kaktusowego".
No a dla mnie dodatkową frajdą jest fakt, że mogę już siedzieć w nosidełku "przodem do świata" a wierzcie mi wtedy wszystko jest o wiele bardziej ciekawe.