Jak wspaniale jest gdzieś się wyrwać. Nie macie pojęcia. Zwłaszcza jak przez prawie pół roku siedzi się w domu lub w jego okolicy. A to wszystko przez tą nową. Znaczy przez Łucję. Najpierw mama musiała dużo leżeć, no więc nie można było podróżować. Potem wprowadziła się Łucja no i znowu nici z podróży, no bo przecież ona nawet nie raczkuje, nawet się nie rusza, no słowo daję nic tylko je i śpi. I rodzicom to się podoba, że ja niby byłam całkiem inna. No jasne, że byłam inna, chyba nie myślicie, że mogłam być taka nudna!!. No ale wracając to podróży. W końcu udało nam się wyjechać. I to aż na 4 dni!. Byliśmy w Nierodzimiu w takim domku u cioci taty. No prawdę mówiąc już tam kiedyś byłam, ale teraz było o wiele fajniej. Na dworze ciepło. Przy domu basen, w którym się kąpałam z rodzicami, duży, milutki piesek i cała masa innych zwierząt domowych, które przedtem widziałam jedynie na obrazkach. Było naprawdę fajnie, chociaż tata może trochę za dużo piłki nożnej oglądał, no ale miałam przecież mamę, babcię, ciocię no i czasami też innych z którymi można się było bawić. Tu jest naprawdę super i nawet nie trzeba schodzić po schodach żeby wyjść na dwór. Po prostu biegnie się do otwartych drzwi, nawet w piżamie i już.