Po popołudniowej kawie żegnamy się z Kamesznicą i udajemy do pobliskiej Milówki, odwiedzić znajomych żony ze studiów. W samej Milówce nie byliśmy już 5 lat i trzeba przyznać, że od tego czasu sporo się tu zmieniło. Okazuje się, że z racji urodzin w rodzinie, nie będziemy mogli zostać na noc tak więc po obiedzie idziemy na dłuższy spacer. W Milówce jest nowy plac zabaw i park linowy. Park linowy podobno jest jeszcze za darmo, no więc nie mogąc sobie odmówić, idziemy skorzystać z atrakcji. Zwłaszcza żona bardzo ma ochotę spróbować swych sił. Okazuję się jednak, że okres promocyjny minął i obowiązują już normalne ceny co powoduje, że jednak porzucamy pierwotny plan i idziemy z dziećmi nad rzekę. Tutaj zabawa trwa na całego. Raz jeszcze dzieci trzeba rozebrać, żeby przypadkiem nie wróciły do domu całe mokre. Brzeg jest kamienisty i nie mogę wyjść z podziwu jak to jest, że małe dziecko nic sobie z tego nie robi podczas gdy dorosły odczuwa dyskomfort.
Po powrocie do domu naszych przyjaciół, dzieci bawią się w najlepsze i przy okazji gubią się w wielkim domu tak, że chwilę musimy się głowić, żeby jedną naszą pociechę znaleźć. Potem już czas się pożegnać i udać się w powrotną drogę do Katowic