Jeśli ma się okazję wyjazdu w góry i to zwłaszcza na bardzo korzystnych warunkach (znajomi mają domek) to nie trzeba się zastanawiać dwa razy. Jedziemy do Kamesznicy, która mieści się nieopodal Milówki. Sama droga z Katowic wypada nawet nieźle zwłaszcza, że Bielsko-Biała ma już obwodnicę więc nie trzeba pchać się przez miasto. W samej Kamesznicy natomiast przez ostatni kilometr nawierzchnia jest fatalna. Dziury są tak wielkie, że miejscami jedziemy jakieś 10km na godzinę. Jak na złość cel podróży mieści się na drugim końcu wsi, no ale jak już docieramy to jesteśmy pod wrażeniem. Pierwszego dnia z racji późnej pory siedzimy tylko przed domkiem i podziwiamy widoki, natomiast już następnego dnia wybieramy się na spacer po okolicy. Pogoda jest piękna, wręcz upalna, także spacer do miejscowej rzeki kończy się kąpielą wszystkich dzieci (dwójka naszych i dwie pociechy znajomych). Woda jest lodowata ale nikomu to nie przeszkadza. Przy okazji spaceru mamy też możliwość i wątpliwą przyjemność podziwiania doszczętnie spalonego domu. Sam dom spłonął gdzieś w październiku i od tego czasu stoi jakby nigdy nic. Przez dziury i puste okiennice widać lodówkę, stół z różnymi naczyniami a nawet pocztówki na ścianie. Wszystko to sprawia dość surrealistyczne wrażenie.
Wieczorem z racji święta jedziemy do pobliskiej kaplicy. Okazuje się, że miejscowy proboszcz to jeden z głównych w Polsce propagatorów bezalkoholowych wesel ks. Prałat Władysław Zązel. Jak się później dowiadujemy od kolejnych znajomych z Milówki wygląda na to, że choć rzeczywiście odbywa się duża ilość wesel bez trunków, to często dzieję się tak, że zaproszeni goście często opuszczają salę weselną, żeby się napić, no ale faktycznie na samym weselu alkoholu nie ma.
Następnego dnia pogoda już nas tak nie rozpieszcza. Padało całą noc i jest mokro i chłodno. No ale to nas nie zraża i odbywamy kilka spacerów po okolicy. Dzieci mają uciechę bo w kaloszach mogą pluskać się w kałużach. Na spacerze przed zachodem słońca spotykamy salamandrę (pierwszy raz widziana przez nas na wolności). Wracając podziwiamy księżyc a także gwiazdy, które w górach zawsze wspaniale widać.