Dla niektórych może wydawać się dziwne zamieszczenie sosnowieckiego Egzotarium w Małopolsce, no ale tak właśnie jest. Sosnowiec to historycznie zachodnia część Małopolski, która obecnie mieści się w województwie śląskim, no ale do rzeczy.
Zima w pełni, na dworze mróz, no ale przecież nie można codziennie jeździć na sankach. Tak więc dziś, żebyśmy obie z Łucją zażyły trochę lata w środku zimy rodzice zabrali nas do krainy roślin i ryb. Po prawdzie muszę przyznać, że rośliny to mnie raczej nie interesują tak więc wszystkie te kwiaty, egzotyczne drzewa i kaktusy nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia. Leniwe węże i śpiący krokodyl to też nie jest żadna frajda dla kogoś takiego jak ja. Natomiast papugi skrzeczały zbyt głośno, no bo jedną papugę tak jak u babci to ja jestem w stanie zrozumieć, ale w dużych ilościach można się tego larma przestraszyć. Nawet fakt, że papugi byłby w jednym pomieszczeniu z innymi ptakami a po ziemi biegała cała plejada drobnych gryzoni nie przekonał mnie do tego miejsca.
No ale ryby to co innego. Można biegać od akwarium do akwarium i podziwiać piękne kolorowe okazy, różowe, żółte, niebieskie, fioletowe, to bardziej barwne niż tęczą. Niektóre były naprawdę duże inne znów malutkie. Większość z nich przynajmniej z tego co przeczytał tata to pielęgnice, ale przecież to nie nazwa jest najważniejsza. W sali z rybami mogłabym spędzić kilka godzin bo są naprawdę fascynujące no i patrzą na mnie i wcale a wcale się nie boją, no i ja też rzecz jasna się nie boję. No a prawie bym zapomniała, były też żółwie i one wcale nie były za szkłem i można było je praktycznie dotknąć. Tylko nie wiem co one fajnego widzą w chodzeniu po sobie.
Mimo tego, że z zewnątrz budynek odstrasza swym wyglądem to w środku jest naprawdę fajnie i każdy maluch taki jak ja i ten trochę starszy znajdzie coś dla siebie, no i oczywiście takie brzdące jak ja wchodzą za darmo a rodzice raptem za 3zł.