Ponieważ jako mały podróżnik, nie mogę długo usiedzieć w domu, a tata pracuje i nie ma czasu mnie wozić to chociaż czasem udaje mi się namówić go na zwiedzanie okolicznych miejscowości.
A muszę powiedzieć, że niedaleko domu naprawdę jest co zobaczyć. Na styku trzech śląskich miast tj. Katowic, Chorzowa i Siemianowic Śląskich ciągnie się wielki park pełen całej masy atrakcji. Nazywa się WPKiW, no ale chyba nie sądzicie, że jestem w stanie rozszyfrować ten skrót. Rodzice nazywają go po prostu Parkiem Chorzowskim.
No więc dziś właśnie tu mnie zabrali. No i czego tu nie ma? Czego tu nie można robić? Są stawy gdzie można popływać łódką i łowić ryby. Jest kort do siatkówki plażowej. Dookoła można znaleźć całą masę śmiesznych kamiennych figur przedstawiających zwierzęta, ludzi i inne ciekawe rzeczy. Można jeździć na rowerze, podziwiać wielkie fontanny, słuchać ptaków. Są też chyba największe lody jakie dotychczas widziałam za jedyne 7zł. Nie daleko jest także basen, zoo, wesołe miasteczko, planetarium i skansen z drewnianymi domami. Naprawdę trudno tu o nudę.
Niestety jestem jeszcze za mała i większość tych rozrywek jest dla mnie niedostępna, zatem po krótkim śnie, zrobiłam larmo na cały park. To jest niezawodny sposób na moich rodziców! Zaraz po tym wylądowałam u tatusia na rączkach i zamiast wnętrza wózka i mogłam w końcu wszystko zobaczyć! Uwielbiam takie wycieczki:)