Dziś mocno wieje wiatr. No ale skoro tata przyjechał odwiedzić nas na weekend (w domu remont) to rodzice muszą wywiązać się z obietnicy i jedziemy na wycieczkę. Wybieramy się w miejsce, w którym mama z tatą bywali bardzo często, ale jakoś dziwnym trafem po moim urodzeniu ani razu jeszcze tam nie byliśmy. No ale teraz jesteśmy z Łucją już dość duże, tak więc kierunek Olsztyn!!. Nie!! Nie ten na północy ale ten oddalony o jakieś 15km od Częstochowy. No chyba nie myśleliście, że pojedziemy na wycieczkę przez całą Polskę??
Szybko dojeżdżamy no i przez chwilę siedzimy na rynku bo Łucja śpi. Oczywiście to jest dobra okazja żeby spróbować lodów, no i tak właśnie robimy czekając aż siostra skończy przedpołudniową drzemkę. Potem idziemy już w kierunku zamku, no może raczej jego ruin ale za to dość okazałych. Po drodze jest oczywiście o wiele ciekawszy, przynajmniej w moim mniemaniu plac zabaw. Niestety rodzice nie podzielają mojego zdania i pomimo głośnych protestów idziemy dalej. Zresztą zamek widać było już z daleka a właściwie widać było wieżę, która do złudzenia przypomina papieros bo jej górna część jest czerwona a dolna biała.
Pierwszą część wędrówki na szczyt zamkowego wzgórza można pokonać używając nowych schodów (nowych bo nie było ich tutaj jakieś dwa lata temu gdy rodzice byli tu ostatni raz). Potem trzeba wysilić swoje małe nóżki i dreptać do góry. Uff!! To naprawdę męczące!. No niektórzy mają się dobrze bo nie chodzą więc tata dźwiga ich w plecaku. Dookoła pełno różnej wielkości kamieni a bardziej dokładnie wapieni. Niektóre są malutkie, i mogę je podnieść, niektóre są naprawdę ogromne i od czasu do czasu paru śmiałków próbuje się na nie wspinać. Na samej górze wieje jeszcze bardziej, ale za to widok jest piękny. Z jednej strony widać całą wieś Olsztyn no i niektóre bardziej odległe a z drugiej łąki lasy i inne wzgórza Szlaku Orlich Gniazd (którego zamek jest częścią). Ze szczytu można się puścić biegiem w dół, a niektórzy zjeżdżają nawet na rowerach. No ale mama nie pozwala mi jeszcze samej biegać.
Sam zamek pochodzi z XIV wieku. Jednak w XVII wieku został, wraz z całym miastem (teraz Olsztyn nie ma już praw miejskich) zrujnowany podczas potopu szwedzkiego. Tak więc obecnie pozostały już tylko dwie wieże (ta w kształcie papierosa) i druga kwadratowa (ale trzeba płacić żeby tam wejść więc nie idziemy). Ponadto widoczna jest także część murów i piwnic i fundamenty kuźnicy. Szczyt wzgórza latem jest doskonałym miejscem na piknik no i niestety niektórzy po sobie nie sprzątają ale mimo wszystko i tak jest tutaj fajnie. Gdyby tylko pogoda była lepsza to moglibyśmy tutaj siedzieć pół dnia.