Na dwóch kółkach

Dziś w planie mamy dość spokojny dzień. Po śniadaniu urządzamy sobie spacer po lasach otaczających nasz hotel. Im dalej od hotelu tym przyjemniej. Niedaleko hotelu co rusz można natknąć się na jakieś śmiecie. Niestety kultura w Polsce cały czas kuleje. Ale jak się rzekło im dalej od hotelu tym lepiej no i coraz ciszej i spokojniej. Najmłodsza, która jest niesiona w nosidełku, mimo iż całkiem niedawno wstała zasypia w najlepsze. Reszta zdana na własne nogi podziwia okoliczne widoki by po godzinie wrócić ponownie do pokoju na krótki wypoczynek.

Po obiedzie, po raz pierwszy postanawiamy udać się na rowery. No bo w końcu nie po to były wiezione taki szmat drogi, żeby stały bezużyteczne. Na pierwszy ogień obieramy teoretycznie łatwą i krótką trasę (bo już popołudnie). Po krótkim asfaltowym odcinku wjeżdżamy na leśną drogę. Szlaki są dobrze oznakowane więc automatycznie droga jest mniej uciążliwa, bo nie trzeba się często zatrzymywać. Mijamy kilka domów, które stoją praktycznie w środku lasu, do których dojazd musi być problematyczny, zwłaszcza w zimie (choć z drugiej strony droga, którą jedziemy chyba nie stanowi większego problemu dla samochodów terenowych a jak ktoś chce to osobowym też można). W pewnych momentach na drodze jest trochę piaszczysto i jazda nie należy do rzeczy przyjemnych ale na szczęście momenty te należą do rzadkich. Mniej więcej w połowie drogi jest ławeczka na której można odpocząć, ale my z racji czasu jedziemy dalej. Dojeżdżamy do Wylatkowa, które okazuje się być "ulicówką" z niewielką ilością domów i kościołem. Gdyby ktoś się zgubił tu także jest mapa z wszystkimi okolicznymi szlakami. Po krótkim odpoczynku w czasie którego nasze córki mogą po raz pierwszy podziwiać stado gęsi wracamy do hotelu. Pierwszy wypad rowerowy choć krótki (15km) nasze córki zdały celująco

Zdjęcia (9)

Komentarze (0)