Rano wybieramy się na kolejny spacer po okolicznych lasach. Pogoda zdecydowanie sprzyja spacerom bo jest trochę za chłodno jak na kąpiel.
Po powrocie, rozochoceni dobrą pogodą (do tego typu przedsięwzięć) postanawiamy wybrać się na rowerach wokół jeziora powidzkiego. Cała trasa według mapy wynosi około 25-30km tak więc mamy nadzieję, że nasze pociechy dadzą radę. Oczywiście nie jesteśmy szaleńcami i zaplanowaliśmy jeden lub dwa postoje w zależności od zapotrzebowania. Tak więc pełni animuszu ruszamy. Pogoda jest dość dobra bo ani za gorąco ani za zimno. Po przejechaniu pierwszych 5km zdajemy sobie sprawę, że wracamy w stronę Skorzęcina, drogą, którą jechaliśmy wcześniej. Po skorygowaniu trasy jedziemy już w dobrym kierunku no ale nadłożyliśmy 8km. Trzeba liczyć na to, że nie odbije się to źle na dziewczynkach.
Droga jest miejscami wyboista i trzeba uważać na kamienie a i tak nie da się wszystkich ominąć więc córki nie są specjalnie zadowolone. W końcu docieramy na pagórek z którego widać Powidz, co oznacza, że jesteśmy już całkiem niedaleko. Po drodze udaje nam się jeszcze zauważyć biegnącego lisa i już bez większych przygód docieramy na miejsce. Przy wjeździe do wsi wita nas stary, rozpadający się wiatrak.
Po krótkim pobycie na rynku i odpoczynku na ławce i obejrzeniu czterech figur: Madonny na Lwie, św. Franciszka z Asyżu, św Floriana i św. Wawrzyńca dojeżdżamy na jezioro. Tu robimy sobie dłuższą przerwę. Jemy, odpoczywamy i podziwiamy ptactwo wodne, którego jest więcej niż na naszym małym jeziorku. Po krótkim spacerze na pomost czas znów wsiąść na rowery i kontynuować podróż do wokół jeziora