Na miejscu czeka na nas ciocia i moja kuzynka Wiktoria.
Wybieramy się na spacer po okolicy. W pierwszej kolejności chcemy udać się do niedawno otwartego Ogrodu Biblijnego, który jest główną atrakcją Proszowic. Niestety nie wiedzieć czemu okazuje się być zamknięty. Tak więc udajemy się na Rynek, oglądamy kościół parafialny pw. Św Jana Chrzciciela, figurę Tadeusza Kościuszki no i nie specjalnie okazałą fontannę, ufundowaną z okazji 650-lecia miasta. Ponadto idziemy na obowiązkowe w czasie każdego wyjazdu lody (oczywiście nie dla mnie).
Potem idziemy na spacer wokół miasta. Przechodzimy obok kaplicy pw. Św Trójcy i kierujemy się drogą w stronę Białego Krzyża. Ciocia zapewnia, że droga jest bezpieczna i jeździ na niej mało aut, lecz wkrótce okazuje się, że może i tak jest ale nie tego dnia. Mimo wszystko dochodzimy do zdecydowanie mniej zabudowanej okolicy. Tutaj królują pola uprawne i domki jednorodzinne (choć niektóre z powodzeniem można określić mianem wielorodzinnych). Oglądamy jeszcze panoramę miasta od południa (nawet ja bo już jestem w nosidełku) no i kierujemy się z powrotem do domu.
Wieczorem chcemy iść do parku, ale ilość komarów, skutecznie wybija nam to z głowy, choć akurat ja w moim wózku jestem dość dobrze chroniona. Wracamy zatem znowu na rynek gdzie moja kuzynka, udowadnia, że choć nie ma jeszcze siedmiu lat to mój 17-kilowy wózek to dla niej "bułka z masłem" i spaceruje sobie ze mną wokół rynku podczas gdy rodzice i ciocia odpoczywają. Wracamy do domu i okazuje się, że mimo tego, że wszyscy mówią, że małe dzieci mają problem z zaśnięciem w nowym miejscu, to ja chyba jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę. No dobra może trwało to trochę dłużej niż w domu ale kto by się tam czepiał szczegółów ;-)
03-10-2009
Tym razem udaje nam się odwiedzić ogród Biblijny w Proszowicach, który w końcu jest otwarty. Co prawda jest październik i nie jest już najcieplej ale starcza nam czasu na zrobienie kilku zdjęć.