Po ponad godzinie nad wodą udajemy się nad zaporę, która jest otwarta dla zwiedzających tylko w soboty i w niedziele. W sumie nic specjalnego, duży kawał betonu, no i widok nawet ładny, ale po prawdzie z okolicznych wzgórz jest nawet lepszy. Zapora i owszem chroni przed powodzią i uzdatnia wodę no ale dla ludzi, którzy najpierw zostali wysiedleni z Klimkówki w 1947 podczas Akcji "Wisła", a po powrocie po raz kolejny musieli się przenosić bo powstawała zapora to chyba marna pociecha. Niestety zdjęć z zapory nie ma bo zapomnieliśmy zabrać aparatu( zamieszczamy zdjęcia zrobione kilka dni później, lecz już nie samej zapory). Z nad zapory udajemy się jeszcze na zakupy do Ropy. Jak się okazuje w tą samą stronę jadą dziesiątki samochodów, wracających z plaży. Z racji tego, że niedawna powódź uszkodziła most i ruch jest jednostronny, przychodzi nam czekać 20 minut w wielkim korku. Ot i uroki wakacji.