Po porannym spacerze po drożdżówki w planie mamy udać się do Wysowej Zdrój. Jest to dość znane w tej okolicy uzdrowisko, gdzie jest kilkanaście źródeł wody mineralnej no a dodatkową atrakcją jest karczma łemkowska, gdzie można zjeść tradycyjne potrawy. Sama Wysowa jest oddalone od Łosia jakieś 20km.
W poniedziałek ruch jest dość niewielki i od razu udaje nam się znaleźć parking nieopodal dwóch drewnianych karczem stojących vis a vis. Jedna musi chyba być tą właściwą. Najpierw jednak idziemy do Parku Uzdrowiskowego. Dużo tutaj wypoczywających turystów i rzeczywiście tak jak mówiła nasza gospodyni wiele aut ma śląskie rejestracje. Przechodzimy obok sklepu gdzie można kupić tutejszą wodę Wysowiankę, zwykłą i smakową, a także specjalne wody lecznicze w rozmiarach ,5l, 2l i 5l. My jednak szukamy pijalni wód, ażeby przed kupnem, spróbować która z nich jest warta zakupy.
Wszystkich źródeł jest około piętnastu rozlokowanych w różnych miejscach w parku, ale w pijalni dostępnych jest tylko kilka o wdzięcznych nazwach typu Henryk, Franciszek, Józef i Anna. Na pierwszy ogień idą "Henryk" (tata) i "Anna" (mama). Henryk jest niespecjalny, można powiedzieć znośny, za to Anna jest "wyśmienita". Myślę, że gdyby tak pociągnąć wodę z rzeczki Kłodnicy nieopodal naszego domu, to można by sprzedawać wodę "Kłodniczankę" a walory zapachowe i smakowe byłyby podobne. Anna ma zapach zgniłych jajek a smakuje jak woda z kałuży. Jest chyba dobra nie tylko na leczenie dróg oddechowych ale także na przeczyszczenie żołądka. Po dwóch łykach mama poddaje się i pozbywa się zawartości kubka. Tak więc, myślę sobie, że prezent dla teściowej już jest ;-). No ale mama wcale nie zamierza się poddać i tym razem kupuje Franciszka. Podobno dobry na syndrom dnia poprzedniego zwany kacem. Słony jak woda morska. Zakład między tatą a mamą sprawia, że mama wychyla wodę duszkiem. Skutki uboczne to łzy, gęsia skórka i plucie.
Po degustacji mimo wszystko kupujemy ,5l Józefa dla teściowej (Anny nie było) i Franciszka do domu. Tak zaopatrzeni udajemy się w dalszą drogę. Następnym przystankiem jest XVII wieczna cerkiew prawosławna pw. św. Michała Archanioła. Jej dzieje w dobry sposób odzwierciedlają losy całego regionu. Pierwotnie był to kościół grekokatolicki zniszczony przez konfederatów barskich pod wodzą Kazimierza Pułaskiego. Potem odbudowano go ale już jako kościół katolicki, aż wreszcie najpierw został zamieniony na magazyn a w końcu zwrócony cerkwi prawosławnej. Ponadto naprzeciwko mieści się Prawosławny Dom Zakonny. Dla podkreślenia faktu, że Wysowa Zdrój jest miejscem wieloreligijnym nieopodal jest też Zbór Zielonoświątkowców.
Wracamy w stronę centrum, aby udać się do Karczmy Łemkowskiej. Po przestudiowaniu menu wybór pada na starszą, będącą obecnie w rozbudowie. Zamawiamy wszystko co ma w nazwie słowo "łemkowski" no bo o to w końcu chodzi. Jedzenie okazuje się tłuste i sycące. Ciężko się po tym podnieść z krzesła.
Wybieramy się jeszcze obejrzeć kościół katolicki pw. Narodzenia NMP, także zbudowany w stylu łemkowskim i będący częścią Szlaku Architektury Drewnianej. Po tym wszystkim wreszcie czas wracać do domu.